[497 #4] Najczęściej popełniane błędy językowe – wyniki testu językowego do książki „497 błędów”
16.07.2018
W marcu 2018 roku opublikowałem test językowy (cały czas jest dostępny) na potrzeby książki 497 błędów. Test miał mi pomóc wybrać błędy na okładkę książki. W istocie okładka ciągle jest w wersji roboczej, za to wyniki testu okazały się nadzwyczaj ciekawe.
Jakie zatem są najczęstsze błędy językowe i który błąd sprawił najwięcej problemów? Jaka była średnia liczba punktów? Czy udało się komuś wykonać test bezbłędnie? Zapraszam do lektury!
UWAGA: Dalsza część wpisu zawiera opis błędów zamieszczonych w teście. Jeśli go nie wypełniałeś, możesz to zrobić na stronie z testem językowym. A następnie zachęcam do lektury niniejszego wpisu :)
Wyniki testu
Nie przedłużając – oto wyniki testu na podstawie blisko 1600 odpowiedzi:
Najczęstsze błędy językowe
Najwięcej trudności sprawił błąd numer dwa, czyli ten dotyczący braku łącznika w przydomkach podhalańskich (choć trzeba przyznać, że dodanie łącznika trudno uznawać za rażący błąd – tego typu niuanse szerzej będę opisywał w książce). Poprawną odpowiedź wskazało 13% osób.
A oto kolejne błędy z największą liczbą błędnych odpowiedzi:
– aczkolwiekbyście (nie: *aczkolwiek byście) – 20,5% poprawnych odpowiedzi,
– zakrystian (nie: *zakrystianin) – 31,3%,
– w pkt 1 (nie: *w pkt. 1) – 35,9%,
– sprostać wymaganiom (nie: *spełnić wymagania) – 37,5%,
– anioł nie kobieta (nie: *anioł, nie kobieta) – 40,4%,
– wymowa [Aaron] (nie: *[Aron]) – 48%,
– od dziesiątków lat (nie: *od dziesiątek lat) – 48,9%,
– nie najlepszy (nie: *nienajlepszy) – 49,6%.
Najrzadziej popełniane błędy językowe
Z kolei trzy błędy, które sprawiły najmniej problemów, to:
– na szczęście (nie: *na całe szczęście) – 91,4% poprawnych odpowiedzi,
– 100 złotych (nie: *100 złoty) – 90,8% poprawnych odpowiedzi,
– w każdym razie (nie: *w każdym bądź razie) – 89% poprawnych odpowiedzi.
Ciekawe jest jednak to, że błędną formę *proszę panią (poprawnie: proszę pani) wskazywała co piąta osoba (79,8% poprawnych odpowiedzi). A niby to taki powszechnie znany błąd :)
Średnia liczba punktów
Średnia liczba punktów wyniosła 24,69. Można zatem powiedzieć, że test okazał się dość trudny – ale taki właśnie miał być. Statystycznie rzecz biorąc, gdyby wypełnić test zupełnie w ciemno, teoretycznie powinno się uzyskać 20 punktów (zawsze były dostępne tylko dwie odpowiedzi).
Wnioski
Przyznam, że po analizie wyników testu mam chyba jeszcze większy mętlik w głowie niż wcześniej. Z jednej strony cieszę się, że test nie okazał się wcale łatwy. Zależało mi na tym, by (z pewnymi wyjątkami) wybrać błędy stosunkowo mało znane, i intuicja chyba mnie nie zawiodła. Zakładam więc, że błędy, które ostatecznie opiszę w książce, również będą zaskakujące dla większości czytelników.
Z drugiej strony cały czas nie wybrałem błędów na okładkę. Pisanie książki miałem skończyć w czerwcu, tymczasem książka cały czas się piszę (choć już bliżej końca niż dalej). Na szczęście termin grudniowy ciągle jest realny :)
Nie ukrywam też, że zaskoczyła mnie popularność testu. Zakładałem nieśmiało, że skoro ktoś dobrnie do końca testu (czyli, jak sądzę, daną osobę interesuje poprawność językowa), zapisze się również na listę osób zainteresowanych książką (przypominam, że na listę można zapisać się tutaj –> 497 błędów). Tymczasem test wypełniło – na dzień pisania niniejszego wpisu – 1849 osób, podczas gdy na listę zainteresowanych zapisało się niespełna 500 osób.
Pocieszam się, że to nadal wspaniała i wielka grupa ludzi zainteresowanych tym, jak pisać i mówić poprawnie, i tym bardziej czuję się zobowiązany, by wydać książkę w zakładanym terminie.
Najbardziej zaś cieszę się z tego, że z listy wypisały się dotychczas… 3 osoby :)
Jak na 1657 maili, które odebrali czytelnicy, jest to wynik chyba dość wyjątkowy. W tym miejscu tym bardziej bardzo Wam dziękuję za zaufanie i cieszę się, że maile poświęcone poprawności językowej, które wysyłam, są dla Was przydatne!
Dziękuję również za wszystkie maile prywatne, które otrzymuję – czy to z pytaniami językowymi, czy ze słowami wsparcia w pisaniu :) Wszystkie bardzo doceniam i staram się na bieżąco odpisywać (na każdego maila, którego wysyłam, można odpowiedzieć, korzystając po prostu z funkcji „Odpowiedz” w programie pocztowym).
A co Wy sądzicie o wynikach testu?
Zastanawiam się, czy podobnych (choć krótszych) testów nie zacząć publikować częściej, np. w cyklach miesięcznych. Wyniki testu (i statystki!) byłyby omawiane na blogu – choć już na eKorekcie, bo to właściwsze miejsce na tego typu wpisy. Co o tym sądzicie?
Szczegółowe wyniki (wraz z opisami błędów)
Poniżej przedstawiam zaś szczegółowe wyniki testu. Pod każdym pytaniem zamieszczam również opis błędów, dlatego wszystkie osoby, które chciałyby test wypełnić, zapraszam najpierw na stronę z testem językowym.
Nazwy obrzędów, zabaw i zwyczajów piszemy – w odróżnieniu od świąt – małymi literami. Poprawne zapisy to więc: walentynki, andrzejki, mikołajki, dożynki, prima aprilis czy śmigus-dyngus (nie: śmingus-dyngus :)) itp.
Dwuczłonowe nazwiska kobiece rzeczywiście zapisuje się z łącznikiem (np. Curie-Skłodowska, Kolenda-Zaleska). Nieliczne jednak nazwiska (nie tylko kobiece, ale i męskie) łącznika nie wymagają. Dotyczy to tzw. przydomków podhalańskich, czyli dziedziczonych przydomków gałęzi rodu, np.: Alicja Bachleda Curuś, Wojciech Gąsienica Byrcyn, Stanisław Karpiel Bułecka. W tym wypadku właściwe nazwiska to odpowiednio: Bachleda, Gąsienica i Karpiel, a trzeci człon nazwiska jest wspomnianym przydomkiem. Teoretycznie można by go poprzedzać skrótem „ps.” (= pseudonim), np. Alicja Bachleda ps. Curuś – taki zapis nie jest jednak powszechny. Błędem jest z kolei dodawanie łącznika, bo ten by wskazywał na równorzędność nazwisk, a tutaj de facto mamy do czynienia tylko z jednym nazwiskiem.
Przyznam, że sam w dzieciństwie popełniałem ten błąd. Co ciekawe, językoznawcy nie mają pewności, dlaczego to słowo bywa przekręcane – etymologicznie kłopotliwe „r” nie pojawia się ani w greckim „kanistrón”, ani w łacińskim „canistrum”. Grunt, by zapamiętać, że w ty wyrazie występuje tylko jedno „r” – na samym końcu.
„Zagranica” oznacza ‘ogół państw poza granicami danego kraju’. Można więc „mieć pewne stosunki z zagranicą”, ale nie da się „wyjechać zagranicę”, bo to tak, jakby powiedzieć przykładowo… „wyjechać Włochy”. Forma „zagranicę” to po prostu biernik słowa „zagranica”.
„Nie” z przymiotnikami (i przysłówkami) w stopniu najwyższym (czyli z przedrostkiem „naj”) zapisujemy zawsze osobno. Wyjątek stanowią te, w których doszło do odwrócenia szyku wyrazów i które rozpoczynają się od „najnie-”, np.: „najniebezpieczniejszy”, „najniegrzeczniejszy” itp. Niestety najpopularniejszy edytor tekstu, czyli Microsoft Word, od wielu lat nie widzi błędu w zapisach „nienajlepszy” i „nienajgorszy”.
Jakkolwiek dziwnie to wygląda, cząstkę „by” ze spójnikami piszemy łącznie, analogicznie do „gdybyście”, „jakbyście”, „żebyście” itp.
„Clou” jest zapożyczeniem z francuskiego, w którym oznacza ‘gwóźdź’. Słowo to zapisywane jest właśnie tak: „clou”, toteż „clue” – być może powstałe za sprawą wymowy tego słowa jako „klu” – należy uznać za błędne.
Błędna forma „zakrystianin” wynika być może z podobieństwa do innych nazw osobowych zakończonych na „-anin”: Słowianin, Amerykanin, weganin czy choćby… parafianin. O błąd nietrudno, skoro „parafia” i „zakrystia” (nie: „zachrystia”) są zbudowane dość podobnie. Formy „zakrystianin” nie odnotowują jednak żadne słowniki i nie należy jej popularyzować.
Poprawna forma to jedynie „wymyślić”, podobnie jak „domyślić się”, „obmyślić”, a także „zmyślić” czy „zamyślić się” (choć mówimy „przemyśleć” czy też „pomyśleć”). Rdzeniem tych słów jest forma „myślić”, która funkcjonowała do XVIII wieku. Dziś już jej nie używamy (poprawnie jest tylko „myśleć”), ale stała się ona podstawą powyższych czasowników.
O tym, czy w odmianie obcego słowa należy użyć apostrofu, decyduje wymowa tego wyrazu (nie pisownia!). Powyższe imię wymawia się jako „Żorż”, zatem apostrof jest konieczny, by oznaczyć różnicę między pisownią a wymową.
Dochodzi tu do tzw. cofania przecinka (stawia się go przed całym wyrażeniem), tak jak w wielu innych tego typu połączeniach, np. „podobnie jak”, „zwłaszcza że”, „z chwilą gdy”.
Ta zasada interpunkcyjna rzeczywiście jest dość osobliwa. Brzmi tak:
„Partykułę »nie« (…) piszemy rozdzielnie przed rzeczownikami wtedy, kiedy: (…) tworzy wyrażenie uogólniające lub wskazujące na niepewność co do opisywanego obiektu: »Pogoda nie pogoda, pracować trzeba«. »Święto nie święto, zawsze ubiera się elegancko«. »Spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem ten jej mąż nie mąż«.
Innymi słowy, dopuszczalna jest wyłącznie dość niecodzienna interpunkcja: „anioł nie kobieta”.
W świetle zasad interpunkcyjnych formy wołacza zawsze oddzielamy przecinkami, np.: „Cześć, Marku”, „Witaj, Joanno”. Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły: „Jeżeli bezpośrednio po wykrzykniku »o« występuje wyraz w wołaczu, przecinek stawiamy po tym wyrażeniu: O mój Boże, co ja teraz zrobię?!”. To dlatego piszemy bez przecinka: „O Boże”, „O matko” itp.
Poprawny jest zawsze zapis bez kropki (a więc nie tylko „punkt” = „pkt”, ale też „w punkcie” = „w pkt”, a nie „w pkt.” itd.), choć taka pisownia jest na bakier z zasadami. Reguła brzmi bowiem tak, że skrót należy zapisywać bez kropki, gdy zawiera ostatnią literę skracanego słowa (np. „mgr” = „magister”, ale „mgr.” = „magistra”). Jednak „pkt” stanowi wyjątek i warto o tym pamiętać.
Przecinkiem oczywiście należy oddzielać zdanie podrzędne od nadrzędnego, ale wyjątek stanowią tzw. utarte zwroty czy frazeologizmy – wówczas przecinka nie wolno stawiać. Inne podobne przykłady to „uciekać gdzie pieprz rośnie” (= uciekać jak najdalej) czy „leżeć jak ulał” (= być dobrze dopasowanym). Pominięcie przecinka ma służyć temu, by nie sugerować czytelnikowi dosłownego znaczenia – choć jeśli ktoś kazałby dosłownie uciekać tam, gdzie pieprz rośnie (a nie np. kukurydza :)), przecinek byłby konieczny.
Imię to (z hebr. „Aharon”), znane choćby z Biblii, wymawia się ze specyficznym podwojonym „a”, przy czym akcent kładzie się na drugie „a” (podobnie zresztą jak w nazwie innej biblijnej krainy: „Kanaan”).
Naturalny dla polszczyzny jest akcent paroksytoniczny, czyli na drugą sylabę od końca (dotyczy on znaczącej większości wyrazów w języku polskim). Bywa jednak zgubny w przypadku licznych zapożyczeń, które często (ale nie zawsze) wymagają innego akcentu, zgodnego z wymową obowiązującą w języku, z którego dane słowo zostało zaczerpnięte. Jednym z wielu przykładów jest właśnie „anno domini”, które powinno być akcentowane na „do”.
Założycielem marki Lamborghini był Włoch Ferruccio Lamborghini. Tym samym właściwa jest wymowa taka jak w języku włoskim (a nie np. angielskim), czyli „gh” odczytujemy jako „g”, a nie „dż”.
Jeśli cząstka „e-” dołączana jest do wyrazu obcego (np. „book”), to wymawiamy ją jako „i” (należy więc mówić: ibuk, imejl czy ikomers). Co innego, gdy „e-” dodaje się do wyrazów spolszczonych – wówczas odczytujemy je właśnie jako „e” (np. epapierosy, epodpis). Inna sprawa, że w wielu wypadkach lepiej do słów rodzimych dodać po prostu przymiotnik „elektroniczny”, a więc: „papierosy elektroniczne” czy też „podpis elektroniczny”.
Zwrot ten, będący też tytułem powieści Henryka Sienkiewicza, bywa błędnie wymawiany przez „ł”. Poprawna wymowa to „kfo wadis”, gdyż łacińskie „quo” odczytuje się jako „kfo” (jak choćby w słowach: „akwarium”, „akwalung”, ale i w rzadko jeszcze spolszczanym ortograficznie „aquaparku”).
Przyimek „sprzed” wymaga dopełniacza, tak jak mówimy „sprzed szkoły”, sprzed domu” itd. „Laty” to z kolei dawna (choć poprawna i nadal używana, obok „latami”) forma narzędnika. Poprawnie jest więc tylko: „sprzed (kogo, czego?) lat” i „przed (kim, czym?) laty”.
Skoro mówi się o czymś „w mediach”, to nie ma powodu, by pisać o czymś w „social media”. Mimo dodatkowego słowa „social” to nadal forma miejscownika, a więc „w social mediach”.
„Forum”, np. internetowe, odmienia się jak „muzeum”, a więc „muzeów” i „forów”.
Złotemu – tak jak i wielu innym walutom (dolarowi czy funtowi) – należy się odmiana. Podobnie jak piszemy „100 dolarów”, tak właściwa jest forma „100 złotych”. Mianownik brzmi „złoty” i bez trudu można dopasować odmianę: „złotego”, „złotemu” itd.
„Kafelek” jest, o dziwo, rodzaju męskiego – a więc „ten kafelek”, nie: „ta kafelka”. Tym samym forma dopełniacza musi brzmieć „kafelków”.
Jeśli ta odpowiedź Cię zaskoczyła – przybij piątkę! :) Głupio się przyznawać, ale dopiero w trakcie researchu na potrzeby książki, mimo że od wielu lat pracuję jako redaktor, dowiedziałem się, że „puf” jest rodzaju męskiego. Choć prawdę mówiąc, nie przechodzi mi to przez gardło – bo jak to brzmi, że „w pokoju nie ma… pufa”?
Kakadu jest papugą (rodzaj żeński), a więc mówimy o „tej kakadu”, nie: „tym kakadu”.
Dość częsty błąd „proszę panią” nie powinien dziwić. „Prosić” zwykle łączy się właśnie z biernikiem – powiemy przecież „proszę panią o pomoc”. Skąd więc forma „proszę pani”? To pozostałość po dawnej składni „prosić” łączącej się z dopełniaczem (a nie biernikiem). Nie oznaczała ona proszenia o coś, ale była formułą grzecznościową, a więc mówiono też: „proszę mamy”, „proszę siostry”, „proszę dziadka” itd. Zresztą jeszcze dziś taka składnia obecna jest w niektórych połączeniach, np. „proszę kawy” (= proszę jeszcze trochę kawy).
Angielskie „play” oznacza ‘grę’, a więc w zwrocie „grać fair play” to połączenie należy uznać za pleonazm (tzw. masło maślane). Oczywiście możemy mówić o „zasadach fair play”, ale zawsze „gramy fair”.
„Odległość” nie może być „bliska”, a jedynie „mała” lub „duża”, dlatego mówimy o „małej odległości”.
Apel jest formą zbiórki i precyzyjniejszym określeniem wydaje się „zwoływanie apelu” niż „ogłaszanie apelu”. Ma to po części uzasadnienie w tym, że ogłaszanie czegoś przybiera zwykle formę pisemną, podczas gdy apel zwołuje się poprzez werbalne poinformowanie o nim tych, których dotyczy (zwykle w konkretnej placówce, np. w szkole). Co ciekawe, „zbiórkę” – inaczej niż „apel” – można „ogłosić”, co prawdopodobnie wiąże się z tym, że zbiórki bywają ogłaszane (!) niejako wcześniej i m.in. na piśmie.
Błędna forma „w kulisach” wynika prawdopodobnie z wymieszania ze sobą wyrażeń „w kuluarach” i „za kulisami”. „Kulisy” to jednak kotara teatralna, więc nie można się w nich skryć, a wyłącznie – za nimi.
Błędna forma „w każdym bądź razie” powstała podobno z połączenia „w każdym razie” z wyrażeniem „bądź co bądź”. Niezależnie jednak od tego, czy jest to słuszna hipoteza, „bądź” jest tu niepotrzebne, bo prowadzi do powielenia treści – choć wyjaśnienie tego jest dość zawiłe… Otóż „bądź” to partykuła używana chociażby w takich wyrażeniach (brzmiących już nieco archaicznie), jak: „kto bądź” (= ktokolwiek), „jak bądź” (= jakkolwiek), „gdzie bądź” (= gdziekolwiek) – „bądź” znaczy tu więc to samo co człon „-kolwiek”. Jednocześnie „każdy” to właśnie „ktokolwiek”, co sprawia, że dochodzi do powtórzenia znaczenia członu „-kolwiek”. To właśnie dlatego – choć nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka – nie należy dodawać „bądź” do „w każdym razie”.
Zarówna forma „dziesiątek”, jak i forma „dziesiątków” jest poprawna, rzecz w tym, że obie wywodzą się od różnych rzeczowników. „Dziesiątek” to dopełniacz liczby mnogiej rzeczownika „dziesiątka” – możemy więc np. powiedzieć, że liczba sto składa się z dziesięciu dziesiątek. Z kolei „dziesiątków” to dopełniacz liczby mnogiej słowa „dziesiątek”, które oznacza m.in. ‘okres dziesięciu lat’ – i o to właśnie znaczenie chodzi, gdy sięgamy po wyrażenie „od dziesiątków lat”. Dziś już rzadko używa się wyrazu „dziesiątek”, mówimy raczej o latach dwudziestych niż o trzecim (nie: drugim!) dziesiątku lat, ale słowo to jest stale obecne właśnie w omawianym sformułowaniu.
Poprawne sformułowania to albo „gdzie indziej”, albo samo „gdzieś”. Błędna forma „gdzieś indziej” wzięła się z połączenia wymienionych dwóch. Dodawanie słowa „indziej” nie jest potrzebne, bo samo „gdzieś” jest wystarczające z językowego punktu widzenia. Nie powiemy jednak, że „coś jest gdzie”, w tym wypadku należy dodać „indziej” (które, swoją drogą, nie funkcjonuje w polszczyźnie poza tego typu połączeniami). Podobnie mówimy tylko: „kiedy indziej” (nie: „kiedyś indziej”), „nigdzie indziej” czy „wszędzie indziej”.
Zasadniczo zwrot „wydawać się być” uznaje się za pleonazm, bo „być” nie wnosi żadnej istotnej nowej treści do wypowiedzi. Zdania „Wydaje się być najwyższy” i „Wydaje się najwyższy” znaczą dokładnie to samo. Jedynym wyjątkiem, gdy nie da się uciec od użycia „być”, są połączenia z przysłówkami, np. „wydaje się być blisko nas”. Co ciekawe, w angielszczyźnie właśnie taka składnia (z czasownikiem „być”, ang. „be”) jest jedyną poprawną: „seems to be”.
Dość często używana konstrukcja „odnośnie czegoś” jest w istocie błędna. Skoro mówimy „w odniesieniu do czegoś”, „odnosząc się do czegoś”, nie ma powodu, by w wyrażeniu „odnośnie do czegoś” pomijać przyimek „do”. Niewykluczone jednak, że z uwagi na to, jak powszechna jest niepoprawna forma tego wyrażenia, zostanie ona z czasem zaaprobowana przez normatywistów.
Wyrażenie „na całe szczęście” jest efektem zmieszania ze sobą wyrażeń „na szczęście” i „całe szczęście, że”. Dodawanie słowa „całe” nie jest potrzebne, bo tę samą treść wyraża krótsze „na szczęście”.
O ile można „sprostać wymaganiom”, bo np. ktoś nam je postawił, o tyle „oczekiwaniom” już nie da się „sprostać”, ale można je „spełnić”. Oczekiwań nikomu się nie stawia, można je tylko mieć wobec kogoś, a to powoduje, że oczekiwania właśnie „spełniamy” (albo i nie), lecz nie sposób im „sprostać”.
Kroków nie można „podjąć” (można za to „podjąć działania”), poprawna forma to „poczynić kroki”. Brzmi ona dość wyszukanie, ale język zwykle silnie nawiązuje do rzeczywistości pozajęzykowej, nawet jeśli dotyczy to wyrażeń dość abstrakcyjnych (nie chodzi tu przecież o rzeczywiste kroki). A kroków nie „podejmujemy”, co najwyżej je „stawiamy”, „robimy” (bardzo potocznie) lub właśnie „czynimy” (bardzo oficjalnie).
komentarzy 15
Mówiąc zupełnie szczerze, niektóre z tych pytań (choć nie pamiętam już które) sprawiły mi sporo kłopotu. Muszę przy tym zaznaczyć, że o ile w przypadku zdecydowanej większości pytań nie ma żadnych wątpliwości co do wyboru poprawnej wersji, to w odniesieniu do kilku z nich można by się poważnie zastanawiać. Problem polega na rozbieżności pomiędzy tym, jak powinno być z normatywnego punktu widzenia, a tym, jak jest faktycznie. Chyba najbardziej symptomatyczny jest tu ów nieszczęsny puf. Nikt w moim otoczeniu nigdy nie używał poprawnej, słownikowej formy, a właśnie formę żeńską „pufa”, bo też wydaje się naturalna. Już samo to, że językoznawcy nie mają oporów przed jej używaniem i nie wzbudza u nich żadnych podejrzeń, świadczy o jej zadomowieniu w polszczyźnie, w związku z czym powinna zostać dopuszczona jako właściwa. To samo można powiedzieć o wyrażeniu „sprostać oczekiwaniom”. Moim zdaniem nie jest błędne, a patrząc na jego frekwencję (chociażby w google – niemal 2 miliony wyników), bardzo dużo ludzi jest podobnego zdania. Wreszcie sprawa wymowy słowa e-book. W przeciwieństwie do wymowy przez ‘i’ wymowa przez ‘e’ brzmi dobrze i jest osłuchana, czego z kolei nie można powiedzieć o e-mailu, którego wymowa przez ‘e’ stoi zbyt blisko wyrazu ‘emalia’. Myślę, że warto byłoby odnotować w książce te i podobne przypadki uzusu biorącego górę nad przepisem.
by BluesyTag429 on 16 lipca 2018 at 15:57. #
Tak, ten „puf” jest dość dziwny. Też nie słyszałem nigdy poprawnej wymowy, ale nie zamierzam zmieniać przyzwyczajeń ;) Są błędy rażące i błędy mniej istotne – do tych drugich zaliczyłbym „pufę”.
A co do „e-booka”, to wymowa [ebok] byłaby wyjątkiem od zasady. Mnie ona razi, bo skoro mamy angielskie słowo, to również „e” – analogicznie do wielu innych słów – wymawiamy jako „i”. To, że słowo brzmi podobnie do innego, nie jest wystarczającym argumentem, by robić wyjątek i aprobować wymowę niezgodną z ogólną regułą. Mnie [ebuk] kojarzy się z „EBOK-ami” (elektronicznymi biurami obsługi klienta).
by Ardenno on 17 lipca 2018 at 15:41. #
Ja z kolei jestem zdumiony tą wszechobecnością pufa w rodzaju żeńskim. Mam 50 lat i w mojej rodzinie zawsze się mówiło i pisało „puf”. W literaturze wszędzie był „puf”. Pani, która jeździła do Turcji w celach handlowych, przywoziła stamtąd, oprócz kożuchów, także skórzane pufy, oczywiście rodzaju męskiego. W mieszkaniu rodziców stał pufek z pojemnikiem na drobiazgi.
Dość słabym argumentem jest to, że jakieś słowo brzmi naturalnie. Owszem, brzmi naturalnie dla kogoś, kto stykał się wyłącznie z nieprawidłową wersją. Znam setki osób, które mówią „poszłem”, albo np. „bluzka na krótki rękaw”, ale to nie znaczy przecież, że te potworki mają być przez to uznane za poprawne.
by Staszek on 27 listopada 2018 at 21:26. #
Bardzo dziękuję za opinię. To rzeczywiście świetny przykład na to, jak bardzo czasem to, co dla nas naturalne, wcale nie jest tak rozpowszechnione, jakby się nam wydawało. Posypuję głowę popiołem, po prostu nigdy wcześniej spotkałem nikogo, dla kogo „puf” byłby czymś oczywistym i naturalnym.
by Ardenno on 8 grudnia 2018 at 22:25. #
Dzień dobry,
„Gh” w języku angielskim też odbiera dźwięczność „g”. Proszę porównać: dingy i dinghy.
Pozdrowienia, Zuza.
by Zuza on 16 lipca 2018 at 19:24. #
Dziękuję za wyjaśnienie, aż tak dobrze angielskiego nie mam opanowanego. W błędzie z „lamborghini” chodzi o ukazanie szerszej tendencji, jaką jest odczytywanie obcych słów „z angielska”, nawet jeśli pochodzą z innego języka. Kolejny przykład to „deus ex machina”, odczytywane „maszina”, gdy powinno być raczej „makina” (choć generalnie problem łaciny jest dość złożony, bo możemy się tylko domyślać, jak rzeczywiście łacina brzmiała).
by Ardenno on 17 lipca 2018 at 15:31. #
[deus eks machina] — ja bym tak powiedziała. I mój Łacinnik również.
Fontetyczna realizacja łacińskich zapisów w każdym języku brzmi inaczej. Łatwo to sprawdzić choćby na takich popularnych tekstach jak „Pater noster” albo „Ave Maria”.
by Amerigo on 20 lipca 2018 at 22:02. #
[deus eks machina] — ja bym tak powiedziała. I mój Łacinnik również.
Fontetyczna realizacja łacińskich zapisów w każdym języku brzmi inaczej. Łatwo to sprawdzić choćby na takich popularnych tekstach jak „Pater noster” albo „Ave Maria”.
by Amerigo on 20 lipca 2018 at 22:02. #
Na stronie z „previous responses” kolorki w wykresach są pomieszane, nie ma konsekwencji. Dobrze, gdyby jeden kolor oznaczał zawsze odpowiedź poprawną/niepoprawną.
by Avadoro on 23 lipca 2018 at 02:08. #
Chodzi o odpowiedzi w samym teście, tak? Niestety nie mam możliwości edytowania kolorów, są one narzucone przez Google. Niewykluczone, że kolejne testy, jeśli się pojawią, będą tworzone w inny sposób i z pewnością będą ładniejsze i czytelniejsze :)
by Ardenno on 23 lipca 2018 at 16:55. #
W tym wpisie, w sekcji „Najczęstsze błędy językowe” (po wykresie słupkowym) jest przykład:
„– wymowa [Aron] (nie: *[Aaron]) – 48%”
Powinno być odwrotnie, nieprawdaż?
by Staszek on 27 listopada 2018 at 21:31. #
Pomyłka, dziękuję! Już poprawiłem.
by Ardenno on 8 grudnia 2018 at 22:25. #
Obecnie najczęściej spotykanym błędem w polszczyźnie jest pisanie „także” tam, gdzie powinno być „tak że”. Jeszcze 10 lat temu ten błąd był zupełnie niespotykany. Teraz robi go 95% Polaków. Widzę ten błąd CODZIENNIE w wielu miejscach w sieci. Żadnego innego błędu nie widzę tak często, jak ten. Na szczęście nie przeniknął jeszcze do książek. Ludzie zupełnie nie widzą i nie rozumieją, na czym polega różnica. Co mnie dziwi, bo zdaje się ona wręcz oczywista.
by Sylwia on 11 grudnia 2018 at 11:36. #
Przyczepię się do pytania nr 22, o social media. Czy nie jest tak, że możemy pisać zamiennie o „mediach społecznościowych” lub o „social media” (czytane „sołszal midia”)? Czy nie jest tu potrzebna konsekwencja w wymowie? Albo wyrażenie jest polskie, albo angielskie, raczej nie ma powodu mieszania języków w tym przypadku.
Pozdrawiam!
by Agnieszka on 9 lipca 2019 at 10:23. #
Zastanawiam się, dlaczego zwrot „spełnić wymagania” został uznany za błędny. W „Słowniku frazeologicznym języka polskiego” Skorupki przeczytamy, że wymagania można obniżyć, podnieść, spełnić, stawiać, zadowolić, zaspokoić.
by Krystyna on 18 czerwca 2020 at 17:51. #